niedziela, 29 marca 2015

Rogaliki ze świecznikiem:)

Witajcie,

   Testowanie kolejnych przepisów trwa dalej. Tym razem uwielbiane przeze mnie rogale. W sklepach już rzadko kiedy można trafić na smacznego rogala. Bardziej niestety jako świeże po przekrojeniu są suche w środku i mają gumowatą skórkę,a temat zapachu już pominę:).
Zawsze przy cieście drożdżowym podoba mi się proces rośnięcia:).
A oto już gotowe, w przepisie wg mnie jest za mało cukru można spokojne dać drugie tyle.
   Teraz taka odskocznia od pieczenia. Oto świecznik. Wykonanie środka to pomysł mojej drugiej połowy. O co w ogóle chodzi. Kwiatowe wnętrze które widać, było malowane z zewnętrznej strony, nie wewnętrznej. To co widać dalej  na zewnątrz myślę nie muszę tłumaczyć:).
Dobranoc:).
PODPIS

piątek, 13 marca 2015

Bułki z otrębami

Witajcie,

   Pieczenie u mnie trwa dalej. Kolejne bułeczki tym razem z otrębami. Nie napisałam tego ostatnio. Temat dodawania jajka do ciasta zależy od was. Chcecie by produkt był bardziej delikatniejszy można go dodać, lecz nic się nie dzieje jeśli się go też nie doda. Nie wiem jak wy robicie robiąc pieczywo ja sobie wcześniej jajko ubijam, łatwiej się potem ciasto wyrabia:-).
    Jest przepis na bułeczki, ale czemu nie uformować sobie z ciasta małego chlebka:)?
PODPIS

wtorek, 10 marca 2015

Wtorkowa opowieść

Witajcie,

   Nie wiem jak wy do tego podchodzicie, ale zawsze pojawiają się burzliwe dyskusje co pojawiło się najpierw. W tej opowieści historia zaczyna się od drożdży lecz one same nie wzięły się z niczego, bo przecież z czegoś musiały powstać:). Ale ten fragment zostanie świadomie pominięty, bo w historii tej nie są one głównym bohaterem. Zatem od początku. W roli drugoplanowej wystąpiły drożdże świeże. Z wyglądu przypominające szare mydło tylko znacznie mniejsze, matowe w dotyku, które z łatwością można pokruszyć. Występowały one w duecie z mlekiem. Spotkały się w kameralnym, nawet można powiedzieć, że ciasnawym ciepłym pomieszczeniu. Niespodziewanie popruszyło mąką. Gdy mleko wraz z drożdżami nadęło się niesamowicie,aż do tego stopnia że dach można było by podnieść, bohaterowie drugoplanowi musieli pomyśleć o zmianie lokalu.

    Na nich czekała już mąka pszenna typu 650, zwana inaczej bułkową. Jedno jajo zostało ubite, ale nie za karę:). Nabrało większej objętości, spieniło się. Co prawda nie był to efekt uboczny wścieklizny, tak po prostu miało i się nad tym nie zastanawiało. Masełko zmieniło swój stan ze stałego w ciekłe. Co to znaczy. Nie było już takie twarde, i momentami trudne do rozsmarowania na kromce chleba lecz było konsystencją przypominającą mleko. Tylko kolor był dalej masłowy. Wszyscy bohaterowie zostali już przedstawieni. I tak do mąki bułkowej wpadły bez zapowiedzi drożdże, jajo oraz masełko. Wpadła bądź bardziej się wlała zapomniana woda wraz z odrobiną soli. Zaczęła się zabawa, tak się towarzystwo zmieszało, że powstała jednolita masa. Towarzystwo nie chciało się już rozdzielać, ale po takiej zabawie musiało trochę w spokoju odpocząć. Dali sobie godzinę, może dłużej, może krócej.  Czas ten i tak strasznie szybko minął.

   Gdy się już obudzili, zorientowali się, że nagle nabrali większej objętości. Była to zasługa drożdży, które mają zdolność w połączeniu z odpowiednią grupą rośnięcia.

   W między czasie machina zwana pospolicie piekarnikiem z dużą paszczą, nabierała odpowiedniej temperatury.

   Z powstałej masy uformowały się małe okrągłe kulki, które definiuje się ogólnie jako bułki. A z góry zostały jeszcze udekorowane ziarnami sezamu. 


KONIEC:).
PODPIS

czwartek, 5 marca 2015

Recyklingowa historia:)

Witajcie,

    Była sobie taśma dwustronna. Miała 10 metrów długości i 5 centymetrów szerokości. Cieszyła się ogromną popularnościom, dzięki swojej wyjątkowej funkcji łączenia dwóch przedmiotów o płaskiej budowie jednocześnie. Łączyła różne papiery. Przyczyniała się do powstawania nowych przedmiotów. Czas mijał, a jej długość powoli malała. Nie było zaskoczeniem, że pewnego dnia musiała się skończyć. Niestety nie mogła już pełnić żadnej funkcji. Na pewno?

    Była sobie także taśma przeźroczysta. Co prawda nie cieszyła się taką popularnością jak jej koleżanka. Co było bardzo niesprawiedliwym osądem. Dlaczego? Ponieważ pełniła także bardzo ważną rolę. Dzięki swojej przezroczystości łączyła inne przedmioty i była niewidoczna. Nadawała elegancji. Lecz nie tylko, zabezpieczała także zawartość pudełek, paczuszek. Niestety jej czas też się skończył. 

    W tym momencie znaczenie obydwóch taśm było takie same. Ani jedna z nich nie była mniej ważna, ani mniej gorsza. A dzięki temu, że ich ścianki były na tyle samo twarde mogły okazać się jeszcze przydatne. I tak wcześniej nie lubiane przez siebie koleżanki się spotkały i postanowiły się zaprzyjaźnić. Bez siebie nawzajem mogły by nie istnieć.

     I tak powstał kubełek. Kubełek odwiedziła tektura falista, która także bardzo zaprzyjaźniła się z nowo poznaną postacią. Tektura zaprosiła jeszcze tasiemkę, serwetkę, drewniane kwiatki i inny papier.
     Pędzelki akurat były w trakcie poszukiwania nowego mieszkanka, a były bardzo wybredne:). Lokal musiał mieć to coś, odpowiedni metraż, oraz musiał być do wzięcia od zaraz:). I tak przedmioty do malowania zamieszkały w kubełku, który cieszy oko i wszyscy mają się dobrze i szczęśliwie.
PODPIS

wtorek, 3 marca 2015

Mini organizer biurowy - historia prawdziwa

Witajcie,

      Dziś będzie o recyklingu:).  Zatem od początku. Była sobie rolka papieru toaletowego, mieszkała sobie w łazience. Służyła wszystkim mieszkańcom jak tylko mogła i jak tylko długo potrafiła. Trwało to i trwało. Ilość papieru powoli się zmniejszała, była coraz krótsza. I pewnego dnia pozostał po niej tylko papierowy szkielet. Teoretycznie jej "żywot" w tym momencie powinien się skończyć i wg ustawy o odpadach komunalnych powinna trafić do papierów. Nieoczekiwanie pozostały szkielet dostał druga szansę i od jakiegoś czasu pełni nową nieznaną sobie w funkcję;). Jaką o tym dalej:). Drugi bohater to serek topiony. On mieszkał sobie w lodówce. "Cieszył" podniebienia jako dodatek do sosów, kanapek czy nawet sałatek. Trwało to i trwało, aż się skończyło. Pozostał tylko pusty "domek" po jedzonku. "Domek" nie był już potrzebny i hipotetycznie czekał go taki sam los jaki szkieletu rolki papieru toaletowego. Lecz... :)
   Zużyta rolka została "ubrana" w kwiaciastą serwetkę, środek został odrestaurowany na zielono i tak w połączeniu innych rolek stało się organizerem dla farbek, klejów czy pędzelków. "Domek" po serku spotkał się z pomarańczową farbą, zaprosił do siebie kilka patyczków do szaszłyków, nawet ziarenka kawy niespodziewanie wpadły. I tak powstał dół organizera. W którym to zagościły tasiemki klejące, mniejsze farbki i kto jeszcze zobaczymy:).
    Oto tak dwa wcześniej nieznane sobie przedmioty, się spotkały i służą innym i mają się bardzo dobrze. I co najważniejsze nie muszą się martwić, że ich żywot skończy się tak szybko jak wcześniej.
Bajeczka może nie zapierająca dech w piersiach,ale za to prawdziwa:).
PODPIS