Witajcie,
Nie wiem jak wy do tego podchodzicie, ale zawsze pojawiają się burzliwe dyskusje co pojawiło się najpierw. W tej opowieści historia zaczyna się od drożdży lecz one same nie wzięły się z niczego, bo przecież z czegoś musiały powstać:). Ale ten fragment zostanie świadomie pominięty, bo w historii tej nie są one głównym bohaterem. Zatem od początku. W roli drugoplanowej wystąpiły drożdże świeże. Z wyglądu przypominające szare mydło tylko znacznie mniejsze, matowe w dotyku, które z łatwością można pokruszyć. Występowały one w duecie z mlekiem. Spotkały się w kameralnym, nawet można powiedzieć, że ciasnawym ciepłym pomieszczeniu. Niespodziewanie popruszyło mąką. Gdy mleko wraz z drożdżami nadęło się niesamowicie,aż do tego stopnia że dach można było by podnieść, bohaterowie drugoplanowi musieli pomyśleć o zmianie lokalu.
Na nich czekała już mąka pszenna typu 650, zwana inaczej bułkową. Jedno jajo zostało ubite, ale nie za karę:). Nabrało większej objętości, spieniło się. Co prawda nie był to efekt uboczny wścieklizny, tak po prostu miało i się nad tym nie zastanawiało. Masełko zmieniło swój stan ze stałego w ciekłe. Co to znaczy. Nie było już takie twarde, i momentami trudne do rozsmarowania na kromce chleba lecz było konsystencją przypominającą mleko. Tylko kolor był dalej masłowy. Wszyscy bohaterowie zostali już przedstawieni. I tak do mąki bułkowej wpadły bez zapowiedzi drożdże, jajo oraz masełko. Wpadła bądź bardziej się wlała zapomniana woda wraz z odrobiną soli. Zaczęła się zabawa, tak się towarzystwo zmieszało, że powstała jednolita masa. Towarzystwo nie chciało się już rozdzielać, ale po takiej zabawie musiało trochę w spokoju odpocząć. Dali sobie godzinę, może dłużej, może krócej. Czas ten i tak strasznie szybko minął.
Gdy się już obudzili, zorientowali się, że nagle nabrali większej objętości. Była to zasługa drożdży, które mają zdolność w połączeniu z odpowiednią grupą rośnięcia.
W między czasie machina zwana pospolicie piekarnikiem z dużą paszczą, nabierała odpowiedniej temperatury.
Z powstałej masy uformowały się małe okrągłe kulki, które definiuje się ogólnie jako bułki. A z góry zostały jeszcze udekorowane ziarnami sezamu.
KONIEC:).
Przepiękna i niesamowicie smaczna opowieść :) Kiedyś nie było u mnie dnia bez domowego pieczywa, jednak teraz brakuje mi na to czasu :)
OdpowiedzUsuńNiestety brak czasu robi swoje:).
UsuńSmakowite bułeczki ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje bardzo;).
UsuńPycha, podziel się:)
OdpowiedzUsuńJuż zjedzone:).
Usuń