Święta już zapasem. Ciasteczka się pieką, gruntowne porządki już zakończone, świąteczne potrawy powoli powstają. Chociaż mogę się mylić :). Wręcz na pewno :). Mnie jak na razie interesuje temat ciasteczek. Skorzystałam w tym roku z przepisu mojej mamy. Podstawa wygląda tak.
Robiłam dwie tury tych ciasteczek i podwoiłam składniki.
Był powód dlaczego robiła je dwukrotnie. Spodobała mi się jedna fajna rzecz. Robiąc je po raz kolejny za każdym razem mogłam dodać coś od siebie. Za pierwszym razem dodałam kilka łyżeczek kakao. Za kolejnym dodałam aromatu pomarańczowego i przyprawy pomarańczowo-imbirowej. Wiem, że można na koniec potraktować górę odrobiną ubitego białka:).
Tak wyglądała moja druga wersja. Jakbym robiła trzecią turę dodałabym przyprawy piernikowej:). A wasze ciasteczka jak wyglądają;)?
Wyglądają bosko. Ja niestety jeszcze jestem na etapie sprzątania domu. Ale kiedy zakończę ten etap, chętnie skorzystam z przepisu Twojej Mamy. ;)
OdpowiedzUsuńsuper, na początku wyglądają jak kluski śląskie ;)
OdpowiedzUsuńSmakowite :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero kończę porządki, kulinarne szaleństwa rozpoczynam w piątek ;)