Ostatni dzień tygodnia, a wczoraj znowu powstawały u mnie czekoladki. Tylko tym razem, wszystko przez mojego chłopaka, bo tak mu się ten pomysł spodobał, bardziej zasmakował:), że chciał je zrobić razem i od razu na większą skalę, bo użyliśmy większej ilości foremek. Powstały też firmowe czekoladki, ale o tym później:). Na pierwszy rodzaj czekoladki zostały użyte miękkie galaretki( w przyszłości sugerowałabym bardziej te twarde), cukierki truflowe, herbatki i mleko. Na drugi rodzaj składały się morele, żurawina, krówka, herbatniki i mleko. Ostatni to tak naprawdę był drugi rodzaj plus trochę procentów, lecz było ich zdecydowanie za mało, bo potem nie było ich czuć w smaku:). Niestety tym razem, nieświadomie zostały popełnione pewne błędy, które wysunęły wnioski na później. Zapowiadało się normalnie.
PRZEBIEG |
Wspominałam wcześniej coś o firmowych czekoladkach:). Szkoda, że nie mieliśmy więcej sztuk takich foremek. Niestety trzeba było strasznie uważać przy wyjmowaniu takich sztuk. Ale i tak warto je było robić.
FIRMOWE CZEKOLADKI |
Napomknęłam wcześniej o wnioskach a oto one:
- Używać wyłącznie gorzkiej czekolady, ewentualnie zmieszać z mleczną,
- Nadzienie najlepiej nakładać nie do pełnej wysokości czekoladki,
- Przy mazistym wkładzie lepiej przyszłą czekoladkę jeszcze raz wysmarować,
- Przy przykrywaniu "farszu" ostatnią warstwą czekolady, najlepiej położyć grubiej,
- Muszę wyeliminować herbatniki, nie zawsze pasują do wszystkiego.
A oto skutki popełnionych błędów:)
Nie zawsze wszystko za każdym razem musi wyjść idealnie, w tym przypadku trochę nam nie wyszło:) ale i tak to mnie nie powstrzyma przed kolejnymi czekoladkami. Z racji zbliżających się świąt może pomyślę, a "farszu" ala piernikowym:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje odwiedziny. Będzie mi bardzo miło, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :).